5-letnią Natalię leczono m.in. na zapalenie gardłaZmarła na sepsę

„Musimy walczyć, aby nie umarły kolejne dzieci”

– Jeżeli w opiece świątecznej nie ma pediatrów, a są tylko lekarze ogólni, którzy nie potrafią dobrze zdiagnozować dzieci, to tak nie może być. Musimy to zmienić. Trzeba walczyć, aby kolejne dzieci mogły być dobrze leczone. Nie wolno na tym oszczędzać. Taka sytuacja nie może się powtórzyć – apelował w programie „To jest temat” w TVP Info Witold Maśniak, ojciec pięcioletniej Natalki z Rybnika, która zmarła na sepsę, ponieważ na czas nie zdiagnozowano zagrożenia.

Według rodziców Natalii, dwukrotnie źle postawiona diagnoza doprowadziła do załamania w ciągu dwóch dni stanu zdrowia, a w końcu śmierć ich córki. Do zdarzenia doszło w Rybniku (woj. śląskie). Przedstawiciel szpitala, w którym zmarło dziecko uważa, że wszystkie procedury zostały dochowane. Rodzice dziewczynki złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Poruszający list o tych dramatycznych wydarzeniach otrzymaliśmy od babci 5-letniej Natalii na platformę Twoje Info.

Nierozpoznana sepsa

W ubiegłą niedzielę rodzice zgłosili się do lekarza z dzieckiem, które źle się czuło. Lekarz uznał, że Natalia choruje na zapalenie gardła i przepisał antybiotyk. W poniedziałek dziewczynka trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku.

We wtorek rano lekarze mieli postawić kolejną diagnozę – problemy żołądkowe. Gdy prześwietlili płuca okazało się, że dziecko ma zapalenie płuc. Kilka godzin po badaniu dziewczynka zmarła. Jak wykazała sekcja zwłok – na sepsę.

– Największy żal mamy do tego lekarza, który jako pierwszy zbadał naszą córeczkę i stwierdził, że ma zapalenie gardła. Kazał podawać antybiotyk i wysłał do domu. Potem po czasie dowiedzieliśmy się, że gdyby dziecko na czas trafiło do szpitala, szanse przeżycia wzrosłyby o 20 procent – mówiła w programie „To jest temat” mama Natalii, Kamila Maśniak.

Odrzuceni

Rodzice Natalki wspominali, że po przyjeździe do szpitala w niedzielę, musieli przeszło godzinę czekać, aż wyjdzie do nich lekarz. – On powinien natychmiast zareagować. Musiałam powiedzieć pani z recepcji, żeby przestała oglądać telewizję i spytałam, czy lekarz musi skądś dojechać, skoro tyle czekamy? A Natalkę bolały głowa i brzuch i miała ponad 40 stopni gorączki. Informowaliśmy lekarza, że nigdy wcześniej nie bolała jej głowa – opowiadała mama dziewczynki.

– Kiedyś w tej samej przychodni byliśmy z naszym młodszym dzieckiem, Kubusiem. I wtedy lekarz powiedział nam: „te dzisiejsze matki, nie potrafią się dziećmi zajmować, z byle głupotą jeżdżą do lekarza” – dodała rozgoryczona.

Ona jest z nami

Waldemar i Kamila Maśniak przekonywali, że ich dziecko było wyjątkowe. – Natalia daje nam siłę. Ona jest ciągle z nami, ja to wierzę i w to czuję. Może to się wydać głupie i niezrozumiałe dla ludzi. Wiem, że ona nas wspiera i nie chce, abyśmy cierpieli, bo ona wtedy cierpi razem z nami. Nie ma słowa była. Ona ciągle jest i musimy poczekać na spotkanie – podkreślał Witold Maśniak.

Żaden z przedstawicieli Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku, nie zdecydował się na występ w programie.

Czytaj więcej na: https://www.tvp.info/18042640/smierc-piecioletniej-natalki

    Porozmawiajmy lazer hudziak kontakt

    Wyślij formularz - oddzwonimy