fbpx

Kobieta zostaje z dzieckiem
na dobre i na złe

Prawniczki: Błędy okołoporodowe? Kobieta zostaje z dzieckiem na dobre i na złe

Błędy okołoporodowe zajmują pierwsze miejsce w najczęściej popełnianych przez personel medyczny zaniedbaniach i pomyłkach. Wiele matek nie idzie do sądu i latami żyje w poczuciu winy. Wydaje im się, że czegoś nie poczuły, nie zgłosiły lekarzowi, za późno przyjechały na porodówkę. Z prawnikami Małgorzatą Hudziak i Joanną Lazer rozmawiamy o błędach okołoporodowych.

  • W Polsce rekordowe zadośćuczynienie dla dziecka poszkodowanego przez błąd okołoporodowy wyniosło 1.200.000 zł
  • Nie stawiamy się jednak, z założenia, wyłącznie po stronie pacjentów, ponieważ sprawy bywają różne. Dzięki temu lepiej potrafimy oszacować szanse procesowe i słabe strony przeciwnika
  • Szpital nie ma prawa odmówić wydania dokumentacji. Musi to zrobić niezwłocznie. Jeśli zwleka, można złożyć skargę do Rzecznika Praw Pacjenta

Zuzanna Opolska: Kancelaria Lazer&Hudziak specjalizuje się w okołoporodowych błędach lekarskich – to rewanż za szpitalną traumę?

Joanna Lazer: Motywacje były inne. Wychowałam się wśród igieł, strzykawek i bandaży – moja mama jest pielęgniarką. Przez pierwszy rok studiów prawniczych byłam przekonana, że minęłam się z powołaniem. Teraz wiem, że prawo to była dobra decyzja.

Małgorzata Hudziak: Ze mną było podobnie – mój tata jest nefrologiem. Spotkałyśmy się przypadkiem na szkoleniu. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania i dobrze się uzupełniamy, więc postanowiłyśmy działać razem. Zresztą przed sądami reprezentujemy nie tylko poszkodowanych pacjentów, ale czasami również personel medyczny.

Joanna Lazer: Nie stawiamy się z założenia wyłącznie po stronie pacjentów, ponieważ sprawy bywają różne. Dzięki temu lepiej potrafimy oszacować szanse procesowe i słabe strony przeciwnika.

Idea brzmi: nie składamy pozwów za wszelką cenę, czyli w jakich sytuacjach nie?

Joanna Lazer: Nie idziemy w ciemno do sądu, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, że klienci pokładają w nas duże nadzieje, dlatego każdą sprawę konsultujemy z naszymi ginekologami i już na etapie przedprocesowym przygotowujemy analizę medyczno – prawną.

Małgorzata Hudziak: Czyli po pierwsze sprawdzamy czy działanie lekarzy i personelu medycznego było zgodne z zasadami i aktualną wiedzą medyczną, a po drugie czy istniał związek przyczynowy między działaniem czy zaniechaniem lekarza, a szkodą pacjenta. Mówiąc prościej sprawdzamy, czy popełniono błąd okołoporodowy.

Joanna Lazer: Jeśli dokumentacja medyczna nie pozwala nam znaleźć związku przyczynowo – skutkowego, a szanse na wygraną są znikome to mówimy o tym klientom wprost, żeby oszczędzić im rozczarowania. Czasami niestety pacjenci mają pecha, nieszczęścia się zdarzają i czasem to nie błąd lekarza jest przyczyną tragedii.

Wiele mam, z którymi rozmawiałam jest przekonanych, że sprawy o błędy okołoporodowe są nie do wygrania…

Małgorzata Hudziak: Najlepszym przykładem, że da się wygrać ze szpitalem są mamy, czy rodzice, którzy już wygrali. Warto walczyć dla siebie i przyszłości własnego dziecka. Świadczenie pielęgnacyjne dla rodzica, który rezygnuje z zatrudnienia wynosi 1477 zł netto miesięcznie. Co można za to kupić? Leki i środki pielęgnacyjne? A wizyty lekarskie, rehabilitacja, sprzęt? Koszt jednego turnusu rehabilitacyjnego to około 5-8 tysięcy, o dziecko ciężko poszkodowane potrzebuje ich minimum dwa w roku…

Joanna Lazer: Przerażająca jest jeszcze jedna rzecz – wiele mam nie idzie do sądu i latami żyje w poczuciu winy. Wydaje im się, że może czegoś nie poczuły, nie zgłosiły lekarzowi, za późno przyjechały na porodówkę. Jedna z naszych klientek popłakała się do słuchawki, kiedy dowiedziała się, że błąd popełnił personel szpitala i, że niepełnosprawność jej dziecka nie jest jej winą. To jest ten moment, kiedy ta praca daje nam największą satysfakcję. Kiedy można z kogoś zdjąć poczucie winy i mu pomóc.

Mam wrażenie, że przed wejściem na drogę sądową rodziców hamują trzy rzeczy. Po pierwsze: rachunek…

Małgorzata Hudziak: Zdajemy sobie sprawę, że wielu klientów nie stać na wynajęcie prawnika i przewidujemy inne rozwiązanie. W zależności od sytuacji, pobieramy małą, wstępną opłatę, a resztę kwoty stanowi procent od ostatecznej sumy zadośćuczynienia. 

Ryzykujecie tylko w bankowych sprawach?

Małgorzata Hudziak: Nie ma tzw. bankowych spraw, bo wyrok zawsze wydaje sąd, a nie my. Za to my możemy z bardzo dużym prawdopodobieństwem oszacować szanse wygranej. Czasem zdarza się, że ryzykujemy gdy mamy wątpliwości, ponieważ analiza medyczna nie daje jasnych odpowiedzi, ale rodzice są pełni optymizmu i zarażają nas nadzieją. Wtedy walczymy.

Dwa pozostałe hamulce to: konieczność stawiania się w sądzie i niekończący się proces…

Małgorzata Hudziak: To kolejne mity – rodzice muszą stawić się w sądzie tylko raz. Po to, żeby opowiedzieć, jak przebiegał poród, jak wygląda ich codzienne życie, w jakim stanie jest dziecko. Później to już my piszemy pisma, pilnujemy terminów, przesłuchujemy świadków i na bieżąco informujemy klientów o tym co się dzieje.

Joanna Lazer: Jeśli chodzi o długość procesu, to wszystko zależy od konkretnego przypadku. To może być pięć, a nawet osiem lat w dwóch instancjach, ale nie musi. Wszystko zależy od stopnia skomplikowania sprawy, m.in. ilości opinii biegłych, które będą przez strony zawnioskowane.

Małgorzata Hudziak: Coraz częściej po wysłaniu pozwu, dostajemy telefon z propozycją zawarcia ugody.

Joanna Lazer: I wtedy czas oczekiwania na zakończenie sprawy jest znacznie krótszy. Myślę, że warto dodać, że po złożeniu pozwu naliczamy odsetki ustawowe za opóźnienie, więc zasądzona przez sąd kwota, będzie o nie powiększona. A jeśli odsetki będą naliczane przez kilka lat, to uzbiera się z tego spora suma.

Małgorzata Hudziak: Jest to pewne pocieszenie w razie długiego procesu.

A nie jest tak, że szpitale oferują symboliczne kwoty?

Joanna Lazer: Czasami w odpowiedzi na pozew czytamy, że „żądana kwota jest rażąco wygórowana i mogłaby zostać przeznaczona na leczenie innych pacjentów”. To argument poniżej pasa – jak dziecko, które jest w dramatycznie ciężkim stanie czy rodzice którzy są pod wpływem nieustannego stresu o to co będzie jutro, jak zapewnią choremu dziecku byt, kto się nim zajmie gdy ich zabraknie, mają przyjąć do wiadomości podobne uzasadnienie?

Małgorzata Hudziak: Jeśli szpital i ubezpieczyciel mają rozsądnych prawników: adwokatów i radców prawnych to negocjują kwoty i oszczędzają na odsetkach. Załóżmy, że dla dziecka okołoporodowo poszkodowanego żądamy miliona złotych zadośćuczynienia. Roczne odsetki wynoszą około 80 tys. złotych. Biorąc pod uwagę, że proces w dwóch instancjach potrwa osiem lat – suma odsetek urasta do 640 tysięcy. To jest element negocjacji. My walczymy o małego pacjenta, oni o liczbę zer po przecinku.

Od czego w takim razie powinnam zacząć?

Joanna Lazer: Od pobrania dokumentacji medycznej ze szpitala. Pełnej dokumentacji medycznej. To ważne.

Karta informacyjna z leczenia pacjenta nie wystarczy?

Joanna Lazer: Nie. Często pacjenci myślą, że karta informacyjna z leczenia szpitalnego to ich cała dokumentacja ze szpitala. Jednak jest tego znacznie, bo jest i dokumentacja indywidualna i zbiorcza, m.in. historia choroby, obserwacje pielęgniarskie i lekarskie, zlecenia lekarskie, wyniki badań, opisy badań, raporty lekarskie, raporty pielęgniarskie i inne. Na stronie naszej kancelarii można znaleźć wniosek o wydanie dokumentacji medycznej, który wystarczy pobrać, wypełnić i złożyć w szpitalu.

Szpital ma prawo odmówić?

Małgorzata Hudziak: Nie, powinien wydać dokumentację niezwłocznie. Jeśli zwleka to można złożyć skargę do Rzecznika Praw Pacjenta.

Czy zdarza się, że dokumentacja medyczna odbiega od wersji zdarzeń przedstawionej przez rodziców?

Małgorzata Hudziak: Niestety tak. Prowadzimy sprawę, w której wpisy z dokumentacji medycznej znikały w tajemniczych okolicznościach. W innej z kolei, naszej klientce wydano wydruk badania KTG zupełnie innej pacjentki. Dlaczego tak się stało, można się tylko domyślać…

Jakie błędy przy porodzie zdarzają się najczęściej? Odmowa cesarki albo wykonanie jej za późno?

Małgorzata Hudziak: Brak stałego nadzoru KTG (badanie kardiotokograficzne) nad porodem, kiedy był potrzebny. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne w swych zaleceniach, a także Standardy Okołoporodowe określają, w jakich sytuacjach kobieta w ciąży podczas porodu powinna być podłączona pod aparaturę KTG na stałe. Indukcja porodu za pomocą wlewu kroplowego z oksytocyną jest jedną z nich. Niestety często lekarze i położne, nie przestrzegają procedur i przykładają głowicę do brzucha pacjentki na krótki czas – to błąd, który może prowadzić do tragedii.

Pozywamy: szpital, ubezpieczyciela i lekarza?

Małgorzata Hudziak: Przeważnie pozywamy szpital i ubezpieczyciela – jeśli lekarz jest zatrudniony na podstawie umowy o pracę, to jego odpowiedzialność jest ograniczona do trzykrotnego wynagrodzenia. Odrębnym przypadkiem jest sytuacja, w której lekarz pracuje na tzw. kontrakcie. Wtedy za błąd lekarza solidarnie odpowiedzą: lekarz i szpital lub inna placówka medyczna, z którą zawarł kontrakt. Pozwanych może być kilku, a o tym ilu decydujemy my- w zależności od strategii procesowej.

Tak samo jest z położną?

Małgorzata Hudziak: Tak, ale położne i pielęgniarki są przeważnie zatrudnione na podstawie umowy o pracę. W wielu sprawach, które prowadzimy to położne popełniają błąd np. nie wzywając lekarza w odpowiednim momencie, jeśli poród jest niefizjologiczny tzn. przebiega z komplikacjami.

Joanna Lazer: Albo nie potrafią właściwie zinterpretować wyniku badania KTG. Co ma tragiczne skutki, bo opóźnia właściwe leczenie. Czasem podają niewłaściwy lek lub nieodpowiednią jego dawkę, podają inne lekarstwo, niż zalecone, nie sprawują wystarczająco starannej opieki nad kobietą w okresie połogu i noworodkiem. Przyczyny błędów są bardzo różne.

Jakich roszczeń mogę dochodzić?

Joanna Lazer: Dla dziecka – zadośćuczynienia, odszkodowania, renty, czyli co miesięcznych wypłat na stałe wydatki i ustalenia odpowiedzialności na przyszłość. Rodzice mogą dochodzić zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych w postaci prawa do niezakłóconego życia rodzinnego, a jeśli dziecko umrze to przysługuje im roszczenie za śmierć osoby bliskiej.

Małgorzata Hudziak: Podobnie jest z rodzeństwem dziecka okołoporodowo poszkodowanego – ono również może dochodzić zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych.

Chodzi wyłącznie o starsze rodzeństwo?

Małgorzata Hudziak: Nie tylko – prowadzimy sprawę, w której rodzice zdecydowali się na drugie dziecko, po to, żeby zajęło się chorym bratem, kiedy ich zabraknie. Musimy wziąć pod uwagę, że drugie dziecko jest emocjonalnie poszkodowane – typowe więzi rodzinne nie istnieją, a wzajemne relacje sprowadzają się do całodobowej opieki. Sąd Najwyższy w precedensowej uchwale z 27 marca 2018 r. sygn. akt III CZP 60/17, stwierdził, że sąd może przyznać zadośćuczynienie za krzywdę osobom najbliższym poszkodowanego, który na skutek błędu lekarskiego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu.

O jakich kwotach mówimy?

Małgorzata Hudziak: To zależy – w przypadku rodziców kwoty zadośćuczynienia wynoszą około 250-200 tys. i dla matki, i dla ojca. Jeśli chodzi o dzieci poszkodowane przez błąd okołoporodowy to najwyższe zadośćuczynienie w Polsce wyniosło 1.200.000 zł. Musimy jednak pamiętać, że wypłacane jest jednorazowo i patrząc perspektywicznie milionowe odszkodowania nie wystarczą na całe życie. Z tego powodu rodzice powinni ubiegać się o rentę dla dziecka. W skład renty wchodzą wydatki na sprzęt medyczny, wózek, ortezy, leczenie – leki, wizyty lekarskie u specjalistów, rehabilitację, w tym dojazdy, opieka osoby trzeciej, np. pielęgniarki. W pozwach umieszczamy tabelkę, z której w sposób przejrzysty wynika wysokość miesięcznej renty. Wszystko musi być odpowiednio udokumentowane.

A jeśli chodzi o terminy? Do kiedy mogę złożyć pozew?

Joanna Lazer: Dzieci mają dwa lata od uzyskanie pełnoletności, czyli 20 lat od urodzenia. Rodzice 3 lata od dowiedzenia się o szkodzie – błędzie, i osobie zobowiązanej do jej naprawienia. To ważne, że okres trzech lat liczymy „od dowiedzenia się”, a nie od dnia porodu.

Małgorzata Hudziak: Jest jedno: „ale” – przepis o możliwości dochodzenia roszczeń przez dziecko w terminie 2 lat od uzyskania pełnoletności wszedł do polskiego porządku prawnego dopiero ustawą z dnia 16 lutego 2007 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny ze skutkiem od dnia 10 sierpnia 2007 r. Ustawa objęła jednak porody do trzech lat wstecz, czyli nieprzedawnione w chwili wejścia w życie ustawy.

Czyli mamy czas…

Joanna Lazer: Myślę, że lepiej działać wcześniej niż później – pamięć jest ulotna, dokumentacja medyczna się starzeje, tusz blednie. Jeśli w naszej głowie pojawi się myśl, żeby dochodzić swoich praw weźmy prawnika i nie zwlekajmy.

Małgorzata Hudziak: Poza dokumentacją medyczną i opisem dnia porodu zawsze prosimy rodziców o dostarczenie opisu zwykłego dnia ich dziecka. To co czytamy jest wstrząsające – pojawienie się w rodzinie osoby niepełnosprawnej dezorganizuje życie wszystkich jej członków. Nie tylko mamy i taty, ale często rodzeństwa i dziadków.

Znajomi znikają?

Małgorzata Hudziak: Bardzo często, ale nie dlatego, że są złymi ludźmi, po prostu nie wiedzą, jak się zachować, co powiedzieć, a czego nie mówić. Myślę, że to jest najgorsze – społeczne wykluczenie, tak mówią nam rodzice.

Joanna Lazer: Na turnusach rehabilitacyjnych, na których organizujemy spotkania informacyjne dla rodziców, na korytarzach przeważnie widać matki z dziećmi. Zdarza się, że tam, gdzie pojawia się tragedia, mąż i ojciec w którymś momencie się wykrusza. Kobieta zostaje z dzieckiem na dobre i na złe. Mamy nadzieję, że to się będzie zmieniać, ponieważ na naszym ostatnim spotkaniu informacyjnym z rodzicami była taka sama ilość matek jak i ojców.

A jeśli chodzi o terminy? Do kiedy mogę złożyć pozew?

Joanna Lazer: Dzieci mają dwa lata od uzyskanie pełnoletności, czyli 20 lat od urodzenia. Rodzice 3 lata od dowiedzenia się o szkodzie – błędzie, i osobie zobowiązanej do jej naprawienia. To ważne, że okres trzech lat liczymy „od dowiedzenia się”, a nie od dnia porodu.

Małgorzata Hudziak: Jest jedno: „ale” – przepis o możliwości dochodzenia roszczeń przez dziecko w terminie 2 lat od uzyskania pełnoletności wszedł do polskiego porządku prawnego dopiero ustawą z dnia 16 lutego 2007 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny ze skutkiem od dnia 10 sierpnia 2007 r. Ustawa objęła jednak porody do trzech lat wstecz, czyli nieprzedawnione w chwili wejścia w życie ustawy.

Czyli mamy czas…

Joanna Lazer: Myślę, że lepiej działać wcześniej niż później – pamięć jest ulotna, dokumentacja medyczna się starzeje, tusz blednie. Jeśli w naszej głowie pojawi się myśl, żeby dochodzić swoich praw weźmy prawnika i nie zwlekajmy.

Małgorzata Hudziak: Poza dokumentacją medyczną i opisem dnia porodu zawsze prosimy rodziców o dostarczenie opisu zwykłego dnia ich dziecka. To co czytamy jest wstrząsające – pojawienie się w rodzinie osoby niepełnosprawnej dezorganizuje życie wszystkich jej członków. Nie tylko mamy i taty, ale często rodzeństwa i dziadków.

Znajomi znikają?

Małgorzata Hudziak: Bardzo często, ale nie dlatego, że są złymi ludźmi, po prostu nie wiedzą, jak się zachować, co powiedzieć, a czego nie mówić. Myślę, że to jest najgorsze – społeczne wykluczenie, tak mówią nam rodzice.

Joanna Lazer: Na turnusach rehabilitacyjnych, na których organizujemy spotkania informacyjne dla rodziców, na korytarzach przeważnie widać matki z dziećmi. Zdarza się, że tam, gdzie pojawia się tragedia, mąż i ojciec w którymś momencie się wykrusza. Kobieta zostaje z dzieckiem na dobre i na złe. Mamy nadzieję, że to się będzie zmieniać, ponieważ na naszym ostatnim spotkaniu informacyjnym z rodzicami była taka sama ilość matek jak i ojców.

Czytaj więcej na: https://kobieta.onet.pl/dziecko/prawniczki-bledy-okoloporodowe-kobieta-zostaje-z-dzieckiem-na-dobre-i-na-zle/e9bkhev

    Porozmawiajmy lazer hudziak kontakt

    Wyślij formularz - oddzwonimy