fbpx

Śmierć z zacisza gabinetu

Śmierć z zacisza gabinetu

Życie każdego człowieka stanowi dla państwa wartość, którą bezwzględnie musi ono chronić. Ale od czego są urzędnicze interpretacje.

Ten tekst mógłby zostać okraszony wypowiedzią pani Anny, mamy 3-letniej Oli. Mógłbym zacytować Dagmarę i Jana, którzy walczą o życie rocznego Damiana. Wreszcie mogłaby się w nim znaleźć ostra wypowiedź trzydziestokilkuletniego Jarosława, który walczy o własne zdrowie. Ale pokazanie problemu kilku osób to droga na skróty. Pójście na łatwiznę. Czytelnik przez chwilę zaduma się nad losem chorych dzieci, które niczemu nie zawiniły, a potem przerzuci stronę. Bo krzywdy doświadcza wielu.

Lepiej pokazać problem, który stoi za tym, że każdy dzień w życiu ich rodziców to walka i płacz przemieszane z wiarą, że coś się w końcu zmieni. Wskazać, co stoi za tym, że Jarosław jeszcze kilka tygodni temu zastanawiał się, gdzie w tym roku wyjedzie na wakacje, a teraz myśli tylko o tym, czy kolejnych wakacji w ogóle dożyje.

Podejrzewasz, że śmierć osoby bliskiej w szpitalu jest skutkiem błędu medycznego? Koniecznie skontaktuj się z kancelarią Lazer & Hudziak, aby ustalić jakie masz możliwości uzyskania odszkodowania od szpitala za śmierć osoby bliskiej. Zadzwoń teraz 536 007 001

Życie w trybunale

Życie każdego człowieka stanowi dla państwa wartość, którą bezwzględnie musi ono chronić. To stwierdzenie wydaje się oczywiste. Ale jeszcze kilkanaście lat temu wcale takie nie było.

Cofnijmy się do 2004 r. Wówczas, na fali wojny wypowiedzianej terroryzmowi po zamachu na World Trade Center, do polskiego porządku prawnego dodano art. 122a ustawy – Prawo lotnicze. Przewidywał możliwość zniszczenia cywilnego samolotu, jeśli maszyna może zostać użyta do działań sprzecznych z prawem, w szczególności jako środek ataku terrorystycznego z powietrza. Mówiąc wprost: ustawodawca zgodził się, że można zestrzelić samolot, jeśli przysłuży się to np. ochronie ludności cywilnej. Lepiej poświęcić kilkadziesiąt żyć niż pozwolić na to, by powietrzna bomba zmiotła z powierzchni ziemi blok mieszkalny, w którym może się znajdować kilkaset osób.

Przepis wzbudził zastrzeżenia. W efekcie Trybunał Konstytucyjny 30 września 2008 r., pod przewodnictwem Andrzeja Rzeplińskiego, wydał wyrok: uznał artykuł 122a prawa lotniczego za niezgodny z ustawą zasadniczą. Powód? „Czy można uznać, że życie pasażerów samolotu opanowanego przez terrorystów, które najprawdopodobniej i tak zbliża się do nieuchronnego końca, ma mniejszą wartość niż życie innych osób, w szczególności tych zagrożonych atakiem terrorystycznym? Trybunał Konstytucyjny nie ma wątpliwości, że życie człowieka nie podlega wartościowaniu ze względu na jego wiek, stan zdrowia, przewidywany czas jego trwania ani ze względu na jakiekolwiek inne kryteria” – stwierdził TK. Sędziowie podkreślili też, że „każdy człowiek, w tym także pasażerowie samolotu znajdującego się w przestrzeni powietrznej państwa, mają prawo do ochrony życia przez to państwo. Nadanie sobie przez państwo prawa do ich zabijania, chociażby w obronie życia innych ludzi, jest zaprzeczeniem tego prawa”.

Wyrok ten, wbrew temu, co może się niektórym wydawać, nie dotyczy tylko prawa lotniczego. Świadczyć może o tym choćby to, że zdaniem autorów jubileuszowej księgi z okazji 30-lecia istnienia trybunału właśnie ten wyrok znajduje się wśród 30 najważniejszych orzeczeń TK. Wielu konstytucjonalistów uważa nawet, że to właśnie wyrok z września 2008 r. jest tym najważniejszym w historii naszego sądu konstytucyjnego.

Bo tak naprawdę sędziowie uznali, że ludzkie życie jest darem, którego państwo nie może odbierać. I wytłumaczeniem dla poświęcenia czyjegoś losu nie może być potrzeba ochrony kilku innych istnień.

Igranie ze śmiercią

Czas powiedzieć o systemie, który pozbawia ludzi nadziei, a tych, którzy mają mniej szczęścia – życia. Chodzi o urzędniczą machinę interpretacyjną.

Urzędnik przy wydawaniu decyzji posiłkuje się ustawą lub rozporządzeniem. Tak też czynią urzędnicy w Ministerstwie Zdrowia. Ale tylko co do zasady. Bo są przypadki, gdy to, co znajduje się w ustawie, nie ma dla nich większego znaczenia. A naczelną podstawą decydowania o tym, czy ktoś zasługuje na pomoc państwa w leczeniu, jest interpretacja wypracowana w zaciszu gabinetu. Ktoś może teraz powiedzieć, że przecież interpretacja jest tylko przedłużeniem przepisu rangi ustawowej, jego emanacją. W tych dwóch przypadkach jednak tak nie jest. Resort zdrowia zmienił własne interpretacje regulacji z ustawy refundacyjnej i prawa farmaceutycznego o 180 stopni. W obu przypadkach na niekorzyść pacjentów.

Interpretacje, które zagrażają ludzkiemu życiu, są dwie. Ta najnowsza dotyczy definicji pojęcia „przywóz z zagranicy” z prawa farmaceutycznego. Artykuł 68 ustęp 5 ustawy stanowi, że nie wymaga zgody prezesa urzędu rejestracji produktów leczniczych przywóz z zagranicy medykamentu na własne potrzeby lecznicze w liczbie nieprzekraczającej pięciu najmniejszych opakowań. Przez wiele lat właśnie dzięki tej regulacji Polacy ściągali medykamenty niedostępne w kraju. Na przykład Jarosław ma poważne problemy neurologiczne. Lek w Polsce, który mógłby mu pomóc, kosztuje prawie 2 tys. zł miesięcznie za potrzebną dawkę. Produkt o tym samym działaniu ściągnięty z Indii kosztuje niespełna 700 zł. Adwokat Ilona Nowakowska-Góra z kolei w ogóle nie może kupić w Polsce leku kardiologicznego, który zażywa. Dostaje na jego zakup receptę, lecz produkt ściąga z kanadyjskiej apteki. A w zasadzie ściągała. Bo teraz już kupować leków za granicą nie wolno. Najnowsza interpretacja artykułu 68 ustępu 5 prawa farmaceutycznego jest taka, że przywóz z zagranicy może być dokonany wyłącznie osobiście. Jeśli więc ktoś co kwartał sprowadza niezbędne mu leki ze Stanów Zjednoczonych, powinien co trzy miesiące lecieć za ocean tylko po to, by kupić leki i osobiście je przywieźć do Polski.

Prawnicy mówią o absurdzie i złamaniu podstawowych praw konstytucyjnych. Taka interpretacja, wskazują, prowadzi do tego, że wiele osób zażywających dane leki straci do nich jakikolwiek dostęp. To z kolei naraża ich zdrowie, a nawet życie. – Nawet jeśli ktoś ma jeszcze zapas leków zamówionych z zagranicy, to przecież on się niebawem skończy. I co wtedy? Co najwyżej można wyjechać za granicę i tam kontynuować leczenie. Ale to przecież rozwiązanie dla większości chorych nieosiągalne, głównie z powodów finansowych – wskazuje adwokat Joanna Lazer, przewodnicząca sekcji prawa medycznego i farmaceutycznego Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. – Pozostaje jedynie podupadać na zdrowiu i liczyć się nawet ze śmiercią. A wszystko w majestacie nowej interpretacji – stwierdza mec. Lazer.

Dlaczego w ogóle interpretacja została zmieniona? Tłumaczył to na łamach DGP na początku lipca rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego Paweł Trzciński. Chodzi o to, że inspekcja wypowiedziała wojnę sklepom z lekami o szemranej opinii funkcjonującym w niektórych państwach. – Jesteśmy przerażeni tempem, w jakim powstają np. sklepy internetowe w Vanuatu, które sprzedają Polakom nieprzebadane produkty – mówił Trzciński. I dopowiedział, że w związku z tym trzeba było zaostrzyć interpretację. W przeciwnym razie za tydzień czy miesiąc mógłby się zdarzyć nieszczęśliwy wypadek, gdy ktoś umarłby wskutek przyjmowania niesprawdzonego leku. Wtedy wszyscy mieliby pretensje do GIF, że dopuścił do takiej sytuacji.

Zapytaliśmy o te kwestie Ministerstwo Zdrowia. Odpowiedź? Przedstawiciele resortu spotkają się raz jeszcze z ludźmi z GIF oraz celnikami, by omówić sprawę. W tej chwili jednak zmiana interpretacji na korzystną dla pacjentów nie jest planowana.

Śmierć osoby bliskiej w wyniku błędu medycznego

Jeśli podejrzewasz, że do zgonu osoby najbliższej mogło dojść na skutek błędu medycznego lub innego zaniechania członka personelu medycznego, koniecznie skontaktuj się z nami. Zdajemy sobie sprawę jak traumatyczna jest to sytuacja i dlatego maksymalnie odciążamy rodzinę zmarłego, przejmując formalności związane z procesem. Pieniądze nie cofną czasu, jednak mogą znacznie ułatwić dalsze funkcjonowanie Tobie i Twojej rodzinie. Zadzwoń lub napisz – czekamy na Twój kontakt.

Pomoc prawna dla poszkodowanych pacjentów i ich rodzin → wystarczy Twój jeden telefon do nas, aby uzyskać profesjonalną pomoc. Zadzwoń 536 007 001

Czytaj więcej na: https://edgp.gazetaprawna.pl/e-wydanie/745,5-sierpnia-2016/3611,DZIENNIK-GAZETA-PRAWNA/631999,Smierc-z-zacisza-gabinetu.html